„Erna Nieplanowana przygoda” – czyli o tym jak zacząłem pisać swoją książkę. Bo obecne zamieszanie związane z jej wydaniem, nie pozwala mi na więcej niż napisanie tylko „wstępu”
Każda książka kiedyś się wydarzyła,
czasami tylko bohaterowie mają inne imiona,
a czasami… takie same.
Może z lekkim opóźnieniem robię ten wpis, bo przecież minął tydzień od momentu oficjalnej premiery mojej książki, ale musicie wybaczyć bo dużo się działo w ostatnim czasie. Czterogodzinne noce stały się normą a mój organizm jakoś dziwnie się przystosował i kiedy przyszła sobota i można było bez wyrzutów sumienia pospać trochę dłużej, to jakoś nie mogłem tak spokojnie uzupełnić zapasu swojego snu. Ale do rzeczy bo nikt nie lubi czytać przydługawych wstępów.
Dziś będzie bardzo ogólnie ale obiecuję, że w najbliższym czasie opiszę wszystko, ze szczegółami przede wszystkim dla siebie a jeżeli komuś z Was te informacje się przydadzą, lub popchną w końcu do działania to będzie mi bardzo miło.
Osiem lat temu, pierwszy raz siadłem przed klawiaturą komputera z zamiarem napisania książki. Powstały wtedy dwa rozdziały, które nie przetrwały próby czasu, poza pierwszym zdaniem, które rozpoczyna niniejszą książkę. Pamiętam ten wieczór bardzo dobrze, byliśmy wtedy na wakacjach na Krecie. Nasz starszy syn miał wtedy 10 miesięcy a ja zmęczony po całodziennym wciąganiu wózka pod górę – byliśmy w hotelu typu bungalow i nasz domek mieścił się na samej górze – usiadłem na balkonie z lampką słodkiego wina (nie przepadam za słodkim winem, ale innego nie było). I w tych jakże niesprzyjających warunkach 😉 – słodkie wino i komary – patrząc na Wyspę trędowatych, powiedziałem sobie, że muszę to zrobić. Energi i zapału wystarczyło na dwa rozdziały…
„każda książka kiedyś się wydarzyła…. – te słowa przetrwały z mojej pierwszej próby przelania swojej wyobraźni na papier.
Kiedy po latach wróciłem do pomysłu napisania książki, byłem już w zupełnie innym miejscu. Dwóch wspaniałych synów wywróciło mój świat do góry nogami, a wszystkie rzeczy, które były wcześniej dla mnie ważne straciły swoją wartość. Powodów do pisania książki było wiele, gorzej było z czasem. Tak wiem, specjaliści od jego zarządzania pewnie powiedzieliby, że nie potrafię nim zarządzać. Może i tak, ale wyznaję zasadę, że nie chcę być trybikiem w idealnie poukładanym świecie, gdzie wszystko ma dokładnie przypisaną minutę w ciągu doby. Książka pojawiała się w mojej głowie wszędzie, podczas spacerów, prowadzenia samochodu czy przerwy w pracy. Kiedy mogłem to zapisywałem, kiedy było to nie możliwe, nagrywałem na dyktafon w telefonie, aby nie zapomnieć wątku. A teraz będę się cieszyć tym co mi się udało. Bez względu na to wszystko co przyjdzie potem… Tą radością chcę się dzielić z Wami, i tak jak napisałem wyżej, kiedy tylko znajdę chwilę, napiszę więcej by nie zapomnieć przygody, jaką przeżyłem przy pisaniu tej książki.
Książkę „Erna Nieplanowana przygoda” dedykuję Dzieciakom, nie tylko moim, ale Wszystkim, życząc Im niezapomnianych i wspaniałych przygód – bo przecież życie mierzymy liczbą chwil zapierających dech.
„Życie mierzymy liczbą chwil zapierających dech”
Ten moment to finał mojej przygody, zapraszam do obejrzenia krótkiego filmiku – koniecznie z dźwiękiem.
Nad przygotowaniem tego filmu spędziliśmy trochę czasu, ale mam nadzieję, że w jakiś sposób przybliży Was do klimatu książki i zachęci do poznania jej tajemnic.
Erna Nieplanowana przygoda
Korzystając z okazji chciałbym wam podziękować za wszystkie komentarze i wiadomości. Nawet nie wyobrażacie sobie jaką miały dla mnie wartość w tym ostatnim czasie.
Zapraszam wszystkich na stronę www.erna-nieplanowanaprzygoda.pl
Informacje z Polski
Bardzo ciekawy blog, rzeczowy i wyważony. Od dzisiaj zaglądam regularnie i subsbskrybuje kanał RSS. Pozdrowienia 🙂
Karpie co na haczyk szarpie
Służysz społeczności blogowej, pięknie składasz frazy. przyjmij najszczersze wdzięczności moich wyrazy 🙂
Wiertarki
Bardzo ciekawy blog, rzeczowy i wyważony. Od dzisiaj zaglądam regularnie. Pozdrowienia 🙂